Schopenhauer – obrońca pojęcia wolnej woli

K. Wyszkowski, Schopenhauer - obrońca pojęcia wolnej woliTeologia Polityczna co Tydzień, Nr 361: 2023


Czym miałaby być wolność woli? Na to pytanie odpowiada Schopenhauer. Podobnie jak Kant, urodzony nad mroźnym Bałtykiem, dobrze znał moc ludzkiej woli. Gdańszczanie, i słowiańscy, i germańscy, od już bez mała tysiąclecia wbijali w grząskie piaski delty Wisły ogromne pale, na których zbudowali swoją ceglaną metropolię. Metropolię mroźną, deszczową, bagnistą. Ogrodzony wałami wodorostów Bałtyk jest morzem zielonym – wcale nie błękitnym, nie mówiąc o południowym lazurze. A zimą, gdy wylewa się zza oblodzonych brzegów, straszy martwą przejrzystością swoich grantowych wód. Sztormy bałtycki
e należą do najniebezpieczniejszych na świecie. Pradziad, dziad i ojciec Schopenhauera, kupcy, ludzie interesu, zdobywali świat swoją decyzyjnością i rzutkością. Charakter tej rodziny, charakter gdańszczan i wreszcie charakter wszystkich ludzi pochodzących znad Bałtyku jest surowy i poważny, cierpliwy, ale też uparty. Ukształtowały go wieki walki z żywiołem zimna i wody – atakującym i z mętnego morza, i z bagnistego lądu. Walki, w której każda piędź ziemi musiała zostać wyrwana naturze i stale pilnowana, by w nią się z powrotem nie zapadła.

Łącze

https://teologiapolityczna.pl/konrad-wyszkowski-schopenhauer-obronca-pojecia-wolnej-woli


Dopiski z 5 oraz z nocy z 5 na 6 maja 2025 r.

W głośnym ostatnio filmie "Partenope" (w polskiej dystrybucji "Bogini Partenope") ma miejsce następujący krótki dialog (cytuję z pamięci):
- Chcę zostać marynarzem na Bałtyku.
- Ale przecież tu też możesz pływać na statkach!
- Chcę pływać po zimnym morzu.
- Ale dlaczego? Przecież tu żyjesz w raju!
- W raju nie można być szczęśliwym.
Akcja filmu dzieje się w Neapolu (z paroma scenami w rejonie Trydentu). Dla neapolitańczyka Bałtyk to zaprzeczenie raju. Morze zimne, bezwzględne, wymagające oporu i zawziętości. Lecz może właśnie dzięki temu pobudzające do życia i dające ostatecznie ochotę, by żyć.

Kwestię podejmowania wolnego wyboru u Schopenhauera można ująć bardziej obrazowo (ale mniej ściśle) i bardziej ściśle (ale mniej obrazowo). W pierwszym ujęciu, wybór dokonuje się, jak w X księdze "Państwa" Platona, przed wcieleniem charakteru (u Platona: duszy) w określone ciało. Wybór zachodzi pomiędzy różnymi ciałami i przynależnymi im losami. Można wybrać, czy zostanie się wielkim politykiem, ale przez to będzie się miało bardzo niespokojne życie i, być może nawet, umrze się w niesławie i odrzuceniu, albo rolnikiem na urodzajnej wyspie, spokojnie zajmującym się swoim dobytkiem. I tak dalej. By zrozumieć drugie ujęcie, bardziej ścisłe, należy pamiętać, że u Schopenhauera świat empiryczny jest tylko całością przedstawień, zjawisk uporządkowanych według czasu, przestrzeni itp. kategorii. Wszystkie one, w tym też przyczynowość, są regułami rządzącymi jedynie tym światem pozorów. Można je przyrównać do wewnętrznych reguł jakiejś gry albo świata przedstawionego w powieści czy sztuce teatralnej. A zatem, decyzje, które podejmuje człowiek istny, nie tylko jego pozorna persona, która przejawia się w świecie przedstawień, są niezależne od tych reguł (czasu, przestrzeni, przyczynowości itp.), zachodzą w bezczasie, w wieczności woli. Nie ma więc żadnego kryterium ujednostkowienia naszych decyzji, nie ma kategorii rozdzielających je na momenty czasu, miejsca przestrzeni, szeregi łańcuchów przyczynowo-skutkowych itd. W rzeczy samej więc, poza światem zjawisk, podejmujemy tylko jedną decyzję. A ponieważ to wola ("Wille", co można też tłumaczyć jako "chcenie", "chęć", bo - inaczej niż po polsku - jest powiązana etymologicznie z czasownikiem "chcieć", "wollen") jest tym, co istne, co niepozorne, rzeczywiste, nasz pojedynczy akt woli stanowi całość naszego istnego bytu. Chcąc siebie stajemy się i stając się chcemy siebie. Podsumowując, wybór siebie takim, jakim się przejawiamy następnie w świecie zjawisk, zachodzi poza światem zjawisk i odbywa się niezależnie od zjawiskowych określeń (czasu, przestrzeni itp.); odbywa się więc, w tym sensie, cały czas, a zarazem jeden tylko raz. By zakończyć znów obrazem, jest jak wybór roli, którą będzie się odgrywało w jakiejś sztuce ("character" po angielsku), wybór persony, którą się będzie w mediach. Ponieważ wybór jest niezależny od czasu, jest całościowy, a ponieważ nasz byt sprowadza się do aktu woli, ostatecznie wybierając od razu odgrywamy całą rolę. Jest to wybór, którego nie można cofnąć.

Jeśli chodzi o relację woli i świadomości kluczowa jest dla mnie kategoria niezależności. Jeśli jesteśmy świadomi konsekwencji swoich możliwych decyzji, a zarazem możemy postąpić wbrew własnemu interesowi, to choćbyśmy zawsze postępowali zgodnie z nim, zawsze też mielibyśmy wybór, by postąpić inaczej. Moglibyśmy więc uświadomić sobie możliwość tego wyboru i dzięki temu ujrzeć, że nasza świadomość wcale nas nie zniewalała. Ukrytym założeniem przekonania, że świadomość zniewala, jest właśnie założenie, że rządzą nami jakieś bezwzględne prawa motywacji, psychologii etc., które każą nam wybierać to, co uważamy za dobre, korzystne etc. Zgodzę się za to, że są ludzie, być może jest to wręcz dominującą ilościowo postawa, którzy są przekonani, że w określonych okolicznościach, w określonych warunkach każdy człowiek postąpi w pewien, określony sposób, a więc i oni muszą tak postąpić. To byłaby zniewalająca świadomość, ale właśnie przez brak pełnej świadomości, a więc także świadomości dokonania dowolnego wyboru, każdorazowo odrębnego i (potencjalnie) różnego. "Tak się robi", a zatem i ja muszę tak postąpić. "Tak się sądzi, tak się uważa", a zatem i ja muszę tak myśleć. W ten sposób rodzi się prawo zwyczajowe, ale prawo zwyczajowe, jak każde, można złamać. Bez wątpienia, i w tym względzie w pełni się zgodzę, postępowanie wbrew sobie, a nawet wbrew dobru, byle postępować w sposób wolny to bezdroże, bo znów narzuca jakąś determinująca maksymę działania - choć antytetyczną co do treści.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

W stronę nowej racjonalności. Hegel, Trentowski i poszukiwania zaginionej prawdy